ODDANY MARYI
Osobisty Akt Serca – „SOLI DEO” przez Maryję
o. Mariusz Tabulski
czytał Dariusz Ciszewski
opracowała p. Małgorzata Bartas-Witan redakcja katolicka Polskiego Radia
fragmenty Oratorium o Prymasie Wyszyńskim nagrane na Jasnej Górze w 2018 r.
ODDANY MARYI
Osobisty Akt Serca – „SOLI DEO” przez Maryję
Kim dla Kardynała Stefana Wyszyńskiego była Matka Boża? Pierwsza oczywista odpowiedź: była KIMŚ. Bardzo ważnym – Ideałem chrześcijańskiego życia. Przede wszystkim jednak była żywą Osobą – najbliższą. Przełomowym wydarzeniem w życiu Księdza Prymasa było oddanie się Jej bez reszty. Odtąd, prosił Ją, aby Ona sama prowadziła jego dzieje oraz losy powierzonych mu ludzi.
A zaczęło się to wszystko w domu rodzinnym. Przywołując wspomnienia z dzieciństwa, późniejszy Prymas Polski często opowiadał: „Mój ojciec z upodobaniem jeździł na Jasną Górę, a moja matka do Ostrej Bramy”. Wieczorami wsłuchiwał się w dyskusje rodziców o cudownej roli Matki Najświętszej i w ich ‘spory’, „która Matka Boża jest skuteczniejsza: czy Ta, co w Ostrej świeci Bramie, czy Ta, co Jasnej broni Częstochowy”. Wspomina: „Te podróże moich rodziców, ich dążenia i rozmowy, wspomnienia łask i uzyskanych pomocy stworzyły fundament dla ufności i nadziei ku Matce Boga, która mnie nigdy nie opuściła”.
W podwójnym nabożeństwie do Matki Bożej – odziedziczonym niejako po rodzicach – zaczyna niebawem dominować Maryja z Jasnej Góry. Może jest to konsekwencją śmierci matki, bo z chwilą jej odejścia (i kresu dysput o Maryi z Wilna i z Częstochowy) zaczyna coraz bardziej wiązać się z Panią Jasnogórską – dalej czczoną gorąco przez ojca.
Z upływem lat, maryjne doświadczenie umacnia się w młodym Stefanie Wyszyńskim przez kolejne wydarzenia jego życia. Najpierw osobiste. Przede wszystkim śmierć matki, która dotyka go gdy ma zaledwie 9 lat. Rodzi się w nim wtedy pragnienie posiadania matki, która nigdy nie umiera – jak sam wyzna przed Jasnogórską Ikoną Maryi. Powoli odkrywa, że w skrajnych sytuacjach to Matka Boża jest ostatnią nadzieją i że Jej trzeba wszystko zawierzyć. „W trudnych okresach życia, ale pełnych łaski Bożej – mówi– wiedziałem już na pewno, że najlepiej wszystko zostawić Matce Najświętszej i wszystko «postawić na Nią». Niech Ona pomaga i zwycięża.”
To przekonanie o potędze Maryi pogłębia się w nim jeszcze bardziej, kiedy jest świadkiem „Cudu nad Wisłą”: oddania Polski na Jasnej Górze pod opiekę Maryi, wielkiej modlitwy całego narodu i w konsekwencji interwencji z nieba, która zmieniła dzieje świata. Poznaje wtedy „mechanizm” cudu. Do tego doświadczenia odwoła się także wiele lat później, kiedy już jako Pasterz Kościoła w Polsce będzie szukał drogi ocalenia swego narodu przed prześladowaniem polskości i wiary, wobec ponownie zalewającej nasz kraj zarazy komunistycznej.
Tymczasem wstępuje do seminarium – chce zostać księdzem. Wydaje się, że plany te pokrzyżuje gruźlica. Jednak mimo rozwijającej się choroby latem 1923 roku otrzymuje święcenia kapłańskie – jak niektórym i jemu samemu mogło się wydawać – „na jedną mszę”. Miejscem ceremonii jest kaplica Matki Bożej w katedrze włocławskiej. Na wejście słyszy słowa zakrystianina: „z takim zdrowiem to nie do ołtarza, ale na cmentarz”. Paradoksalnie to utwierdza w nim nadzieję: „Skoro wyświęcono mnie na oczach Matki, która patrzyła na Mękę swojego Syna na Kalwarii, to już Ona zatroszczy się, aby reszta zgodna była z planem Bożym”. Przez długi czas każdą kolejną mszę uważa za być może ostatnią. Na miejsce odprawienia tej pierwszej wybiera kaplicę Cudownego Obrazu. „Pojechałem na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy każdej mojej mszy świętej, jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii” – tłumaczy.
W niedługi czas potem w niewytłumaczalny sposób wraca do zdrowia. Staje się to w małej, nieznanej wówczas nikomu parafii Matki Bożej Bolesnej w Licheniu, gdzie przez kilka miesięcy przebywa na rekonwalescencji. Utwierdza go to w przekonaniu, które będzie często przywoływał: „Najbardziej bezpośrednią mocą w moim życiu jest Maryja. Przez szczególną tajemnicę, której w pełni nie rozumiem, została Ona postawiona na mojej drodze. Wiem, że z tej drogi zejść nie mogę i nie chcę!”.
Kiedy Biskup kieruje go na studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, perspektywa intelektualnego rozwoju otwiera przed nim możliwość poznawania tego co stało się już jego udziałem przez doświadczenie. Maryjność nie jest dla niego czymś „poza intelektem”, nie stanowi kolorowej przybudówki do pobożności. Ma wiązać się nie tylko z miłością, ale i z wiedzą.
Chce rozumieć, dlaczego Maryja idzie przed nim „jako światło, gwiazda, życie, nadzieja i Wspomożycielka w ciężkiej sytuacji”. I skąd ta swoista jego reguła: „Stawiając wszystko na Bogurodzicę, nie zostałem zawiedziony”.
Odkrywa pisma ks. Charlesa Journeta. Poznaje nową wizję Kościoła – świętego i niepokalanego na wzór Maryi. Liczący sto stron rozdział „Dziewica sercem Kościoła” jest lekturą, do której nieustannie powraca. To stąd przyswaja sobie teologiczne podstawy szczególnej misji Maryi – Jej bliskości i Jej pośrednictwa.
Studia pogłębiają jego teologię maryjną także przez zetknięcie się ze szkołą neotomistyczną – zaowocuje to odniesieniem maryjności do nauczania społecznego. Poznaje też z myśl personalistyczną, co z kolei pomaga mu widzieć w Matce Najświętszej model dla każdej osoby ludzkiej.
Doświadczenia te zostały zebrane w jego pracy habilitacyjnej, która zajmując się tematyką społeczną traktowała o zupełnie nowym temacie: „teologii doczesności”. Zaginioną podczas wojny Rozprawę księdza Wyszyńskiego streszczają słowa jej autora „«Doczesnością» jestem ja sam, moja dusza i moje ciało, i ja tę moją duszę i moje ciało muszę poprzez życie doczesne oddać Bogu w sposób i według myśli Bożej”. To właśnie stanowi jego ukryte motto: nie wybierać drogi życia, ale odczytać to, co Bóg zamierzył.
Kiedy wybucha wojna, na polecenie biskupa opuścił Włocławek. Poszukiwany przez Gestapo, ukrywał się. Ostatecznie trafił do podwarszawskich Lasek, gdzie posługiwał w Zakładzie dla ociemniałych, będąc jednocześnie kapelanem Armii Krajowej. Kiedy zbliżał się front, losy powierzonych sobie ludzi składa w ręce Maryi. „Podtrzymywałem na duchu strwożonych sytuacją przyfrontowego życia głównie modlitwą do Matki Bożej” – wspomina. I dodaje: „Nigdy nie byliśmy zmuszeni do odłożenia wieczornego różańca”. Już nie musi polegać na maryjnym doświadczeniu ojca. Zdobywa własne. Sam staje się świadkiem opieki i cudów Matki Bożej.
Po wojnie pragnął zająć się pracą naukową i społeczną, – aż nieoczekiwanie dowiaduje się o nominacji na biskupa diecezji lubelskiej. Początkowo wahał się z przyjęciem tej godności. Przekonuje go otrzymany znak – uroczystość Zwiastowania Pańskiego 1946 r. – jako znak z nieba! Tak jak Maryja ma powiedzieć „fiat”, a Ona będzie mu towarzyszyć w wypełnianiu nowego powołania. Na miejsce konsekracji wybiera Jasną Górę, a wizerunek Królowej Polski umieszcza w swoim herbie. „Ten herb to nie ozdoba – wyjaśnia. – To nie tylko znak. To program mego posłannictwa.” Wpisana w herb maryjność mówi o naśladowaniu Matki Bożej, bo nowy biskup umieszcza w nim też maryjne motto, które staje się jego zawołaniem: „Soli Deo” – „[wszystko] samemu Bogu”.
Jego maryjność wyrażają dwa nabożeństwa. Jest związany z Matką Jasnogórską, ale w ukochanej diecezji lubelskiej, będzie też szerzył cześć do Niepokalanego Serca Maryi. Już wtedy umie odczytywać znaki czasu i z całych sił wspiera maryjny program kard. Augusta Hlonda, który 8 września 1946 r. poświęca naród Niepokalanemu Sercu. W przygotowania do tego aktu angażuje się tak mocno, że mimo iż jest biskupem zaledwie od pięciu miesięcy, to właśnie jemu – najmłodszemu z hierarchów – Prymas Hlond zleca wygłoszenie kazania podczas wrześniowych uroczystości. Dwa lata później, kiedy będzie opuszczał swoją pierwszą biskupią diecezję przyszły Prymas Tysiąclecia zawoła: „Przyszedłem do Was pod znakiem Maryi Jasnogórskiej. Dziś, gdy idę dalej w swej życiowej misji, zostawiam Was na kolanach przed Jej Niepokalanym Sercem.” Ale powie coś jeszcze: „Trwajcie dalej w tej czci ku Matce Boga Człowieka, gdyż ta cześć utrzyma Was w miłości społecznej…”. Będzie uczył, że maryjny „Magnificat” jest pierwszym manifestem społecznym i że ma on zostać wprowadzony w życie. Sam realizuje to, zostając następcą prymasa Hlonda. „Moje nabożeństwo do Matki Najświętszej stało się programem pracy”- mówi. Potwierdzają to konkretne fakty. Do czasu swojego uwięzienia w 1953 roku – a więc przez pierwszych 5 lat posługi prymasowskiej – wygłosił przeszło tysiąc kazań poświęconych Matce Bożej. Ważne decyzje podejmował w dni maryjne. Ze swoistym zadziwieniem dostrzegł też, że wszystkie ważniejsze dla niego sprawy dzieją się w dni poświęcone Matce Bożej. Świadom maryjnej spuścizny swojego poprzednika, nazywa ją pięknie „szczęśliwym atawizmem Prymasów Polski”. „Atawizm” to regresja ewolucyjna, pojawienie się u danego organizmu nietypowych dla niego cech bądź zachowań, charakterystycznych dla jego odległych przodków. Wyszyński przyznaje się do dawnej polskiej pobożności i widzi w niej receptę na ocalenie narodu.
Pytany o powody uczynienia własną drogi maryjnej kard. Hlonda odpowie krótko: „Sam zaufałem Maryi i uczynię wszystko, aby to, czego nie zdążył dokonać prymas Hlond, zostało wykonane”. Czeka na wypełnienie się proroctwa swego poprzednika – na „zwycięstwo przez Maryję”. Wprowadza jednak pewne „novum”. Dzieło Augusta Hlonda będzie podejmował pod znakiem jasnogórskim. Jasnogórską Ikonę czyni ośrodkiem całego swego programu. O jego więzi z tym miejscem najlepiej mówi wyznanie: „Stoję na progu kaplicy jasnogórskiej i tam zawsze chcę być, choćby mnie wszyscy potrącali. Jestem związany z Jasną Górą teraz i na zawsze.” W 50. rocznicę swoich święceń kapłańskich wyznaje: „Wiele rzeczy w moim życiu pragnąłbym uczynić inaczej, lepiej, aby uniknąć niejednego błędu i słabości. Ale (…) na jednym odcinku nie pomyliłem się: na drodze duchowej na Jasną Górę. Drogę tę uważam za najlepszą cząstkę, którą Bóg pozwolił mi obrać”.
Z wolna zaczyna w nim dojrzewać myśl o oddaniu się Maryi w niewolę za wolność Kościoła w Polsce. Uczyni to niedługo po swoim uwięzieniu w 1953 r. To ofiarowanie się do całkowitej dyspozycji Matce Bożej będzie odtąd „tajemnicą jego życia”. Ale maryjnego misterium nie uważa za swoje odkrycie ani za swoją własność. Wie, że jego udziałem stało się doświadczenie, będące istotą tożsamości polskiego narodu: „Jestem dzieckiem tego narodu, który uważa, że Matką jego jest Święta Boża Rodzicielka, Święta Boża Karmicielka. (…) Doświadczenie mnie pouczyło, że tylko (…) przy pomocy Dziewicy Wspomożycielki i Pani Jasnogórskiej można czegoś dokonać w Polsce. Oczywiście, mocami Bożymi! Taka jest bowiem wola Boga (…): «Maryja dana jest ku obronie narodu polskiego».” „Mam na to mnóstwo dowodów” – dodaje.
Gdy sytuacja Kościoła polskiego wydaje się przegrana, poświęca się Matce Bożej – oddaje się Jej jako żertwa ofiarna za wolność Kościoła i za ocalenie polskiego narodu. Czyni to w Stoczku Warmińskim, 8 grudnia 1953 r., w uroczystość Niepokalanego Poczęcia.
Przysięga Maryi: „Postanawiam sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie. Nie pozwolę nigdy, aby inni cokolwiek czynili, co uwłaczałoby czci Twojej. Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności”.
To kulminacyjny moment na maryjnej drodze Kardynała Wyszyńskiego. Świadczą o tym jego słowa wypowiedziane tuż przed śmiercią: „Jestem ufny wobec Matki Najświętszej, z którą się związałem w więzieniu w Stoczku i wszystko przez Jej dłonie składałem na chwałę Trójcy Świętej”. Oddany Maryi godzi się na wszystko. „Jestem niewolnikiem Maryi nie dla pięknych słów. Na wszystko, czego Bóg ode mnie zażąda, jestem zawsze gotów”. Godzi się nawet na ewentualne tortury i śmierć, jeśli przyczynią się one do zapowiadanego „zwycięstwa przez Maryję”.
Kiedy nieoczekiwanie, na fali „polskiego października” jesienią 1956 r. wychodzi na wolność jako więzień polityczny, ale przede wszystkim jako „więzień – niewolnik” Matki Najświętszej, chce ten maryjny „szczęśliwy atawizm Prymasów” obudzić w całym narodzie. Ma długofalowy plan. Wie, w jaki sposób Maryja z Jasnej Góry obali struktury zła… „Wyszyńskiego opanowała jakaś szaleńcza idea, mianowicie, że tutaj, w Polsce (…) rozstrzygną się losy światowego komunizmu”– mówi w czerwcu 1958 r. Zenon Kliszko odpowiedzialny w PZPR za politykę wobec Kościoła. Ma rację. Prymas jest rzeczywiście przekonany, że Kościół i Polska wchodzą w decydujący moment historii. „Los komunizmu rozstrzygnie się nie w Rosji, lecz w Polsce” – przepowiada. Czeka na interwencję jedynego prawdziwego sojusznika: nieba. Ale wie, że działanie Maryi jest odpowiedzią na działanie ludzi na ziemi…
Pamięta o lekcji z 1920 r. Nowy cud nad Wisłą wymaga spełnienia podobnych jak wtedy warunków. Ale o ty w następnej konferencji …
Grupy 4, 6, 7
ODDANY MARYI
Modlitwa poranna
Słowo wprowadzenia ks. Przewodnika
– przypomnienie o obecności Chrystusa we wspólnocie, „gdzie dwaj lub
trzej gromadzą się w imię moje, tam Ja jestem wśród nich”
Modlitwa Pańska… Pozdrowienie Anielskie…Wierzę… Dziesięć Przykazań… Anioł Pański… Godzinki
Odczytanie Ewangelii wg św. Łukasza
Pewnego dnia, gdy nauczał, siedzieli faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem.
A była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go
wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść
z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz
z łożem na sam środek, przed Jezusa. On, widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy».
Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić:
«Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga? Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi
[na nie] rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż
jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”? Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma
na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego:
«Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu! I natychmiast wstał
wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga.
12
Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».
Oto słowo Pańskie
Bóg uzdrawia najpierw duszę a potem przywraca sprawność ciała. Odczytujemy w tym wezwanie do uzdrowienia duchowego w Skramencie
Spowiedzi Świętej. Pomoc wyświadczona sparaliżowanem przez kilku
mężczyzn jest zachętą do okazania wsparcia tym, którzy choruja na duszy. Dyskretna zachęta do spowiedzi pozwala przełamać wewnętrzną
niechęć czy uprzedzenie.
Litania do Opatrzności Bożej
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,
Opatrzności Boska, nadziejo naszego zbawienia,
Opatrzności Boska, pociecho duszy pielgrzymującej,
Opatrzności Boska, drogo do nieba,
Opatrzności Boska, wyprowadzająca z wszelkich niebezpieczeństw,
Opatrzności Boska, rozdająca laski,
Opatrzności Boska, nieprzebrany skarbie wszelkiego dobra,
Opatrzności Boska, wsparcie sprawiedliwych,
Opatrzności Boska, nadziejo najbardziej opuszczonych grzeszników,
Opatrzności Boska, ucieczko nieszczęśliwych,
Opatrzności Boska, ucieczko we wszelkiej potrzebie,
Opatrzności Boska, pokoju serc,
Opatrzności Boska, ucieczko pogrążonych w smutku,
Opatrzności Boska, nasycenie zgłodniałych,
Opatrzności Boska, skuteczne lekarstwo na wszelkie strapienie,
Opatrzności Boska, źródło wszelkiej pociechy,
Opatrzności Boska, karmicielko ubogich,
Opatrzności Boska, podporo wdów i sierot,
13
Opatrzności Boska, godna, aby Cię wszyscy uwielbiali,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
P: Panie, Twoją Opatrzność świętą wychwalamy.
W: I siebie pod wszelkie rozporządzenie Jej poddajemy.
Módlmy się: Przedwieczny Boże, który nie gardząc naszą małością raczysz
trzymać otwarte nad nami oczy Twojej Opatrzności, użycz nam, prosimy
Cię, tej łaski, abyśmy wszyscy, powodowani Twoją świętą Opatrznością,
przez przemijające koleje życia doczesnego mogli dojść do niezmiernych
dóbr wiecznych. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Śpiew „Święty Boże”
Msza święta – grupa 3
formularz mszalny – z XVIII Niedzieli zwykłej
czytania mszalne – ze środy XVIII tygodnia zwykłego
Konferencja
Oddany Maryi (odtwarzanie)
Różaniec
Tajemnice chwalebne
– przypomnieć czym jest Żywy Różaniec i zachęcić do
uczestnictwa w tej formie modlitwy,
– odczytanie intencji z kart złożonych przez pielgrzymów
Modlitwa wynagradzająca przed Różańcem
Królowo Różańca Świętego. Oto stajemy do modlitwy różańcowej, o którą prosiłaś. Chcemy przez nią zadośćuczynić za grzechy swoje, naszych
bliskich, naszej Ojczyzny i całego świata. Pragniemy modlić się szczególnie za tych, którzy najdalej odeszli od Boga i najbardziej potrzebują jego
miłosierdzia. Wspomóż nas łaską, abyśmy pamiętali o tej intencji wyznaczonej przez Ciebie. Pomóż nam wynagradzać naszym różańcem cierpienia Twego Niepokalanego Serca i Najświętszego Serca Jezusowego. Amen.
14
Koronka do Miłosierdzia Bożego
Z Dzienniczka siostry Faustyny
W nocy odwiedziła mnie Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus na ręku.
Radość napełniła duszę moją i rzekłam: Maryjo, Matko moja, czy Ty
wiesz, jak strasznie cierpię? – I odpowiedziała mi Matka Boża: Wiem,
ile cierpisz, ale nie lękaj się, ja współczuję z tobą i zawsze współczuć
będę. Uśmiechnęła się serdecznie i znikła. Natychmiast powstała w duszy mojej siła i wielka odwaga. Jednak trwało to tylko jeden dzień. Piekło
jakoby się sprzysięgło przeciwko mnie. Nienawiść straszna zaczęła się
wdzierać [do] duszy mojej, nienawiść do wszystkiego, co święte i Boże.
Zdawało mi się, że te udręki duszy mają być stałym udziałem mojego istnienia. Zwróciłam się do Najświętszego Sakramentu i mówię do Jezusa:
Jezu, Oblubieńcze mojej duszy, czy Ty nie widzisz, że kona dusza moja
za Tobą? Jak możesz się tak ukrywać przed sercem tak szczerze Cię kochającym? Przepraszam Cię, Jezu, niech się stanie we mnie wola Twoja
święta. Będę cierpieć cichutko, jak gołębica, nie skarżąc się. Nie pozwolę
sercu swemu ani na jeden jęk bolesnej skargi.
Stefan Kardynał Wyszyński
Zapiski więzienne – 27 IX 1953, niedziela
Odprawiam missam siccam w swym pokoju. Pana „w ceracie” pytam,
czy będę mógł pójść do kościoła, by odprawić Mszę świętą, do czego
jestem obowiązany jako ordynariusz diecezji. Oświadczono mi, że jest to
niemożliwe… Przechodzę myślą całe 5 lat mej pracy na stanowisku Prymasa Polski i kierownika spraw kościelnych. Naprzód jedno a priori. Od
początku byłem przygotowywany przez wszystkich na ofi arę sytuacji.
Gdy wchodziłem do pierwszego kościoła parafi alnego swej archidiecezji
w drodze na ingres do Gniezna, w Toruniu, na Podgórzu, otrzymałem od
parafi an obraz przedstawiający Chrystusa Pana ze związanymi dłońmi,
trzymanego za ramię przez żołnierza. Obraz ten umieściłem w Gnieźnie,
w swej pracowni. Obraz ten stał się symbolem, chociaż nie był moim
„programem”. We wszystkich niemal przemówieniach ingresowych,
którymi byłem witany, ten symbol się przebijał. Niemal wszyscy płakali nade mną od początku. Ojciec był wyraźnie pod wrażeniem przy-
15
szłych moich losów. Podobnie moje siostry. Wśród moich domowników
ta pewność rychłego aresztowania mnie była tak powszechna, że szofer
oglądał się nawet za nową posadą. Pewnego dnia zgłosił się do mnie jeden z młodych kapłanów i oświadczył, że przychodzi dlatego, iż Ojciec
Korniłowicz przed swoją śmiercią kazał mu to zrobić. Opowiadał Ojca
sen, który miał w okresie mojej konsekracji. Sen ten zapowiadał mi los
podobny do losu biskupa krakowskiego. Tylko obawa przed moją reakcją
powstrzymywała go od tego, że dotychczas nie wypełnił polecenia Ojca.
Ale dziś (był to rok 1949) jest zdania, że dłużej nie może prawdy ukrywać. Wysłuchałem spokojnie relacji o śnie, podziękowałem, uspokoiłem
go, że jestem na wszystko przygotowany – i rozstaliśmy się. W gronie
Episkopatu też utrzymywała się opinia, że skończę w więzieniu. Jeden
z księży biskupów podarował mi dzieło księdza Klimkiewicza o kardynale Ledóchowskim, mówiąc: „Warto tę książkę przeczytać, bo może
się przydać”. Niektórzy księża biskupi oczekiwali „katastrofy” w każdej
chwili. Stolica święta też liczyła się poważnie z tą ewentualnością, i to
raczej prędzej niż później. Mogłem to wyczytać w każdym dokumencie,
określającym moje uprawnienia specjalne.
Modlitewne zakończenie dnia
– Pieśń Maryjna
– Rachunek sumienia
– Błogosławieństwo pątników
Fundusz solidarnościowy
Idę z Tobą!
Również i w tym roku będzie można wesprzeć fundusz "Idę z Tobą". Jest wiele osób, które nie mogą wybrać się na pątniczy szlak, gdyż sytuacja finansowa nie pozwala im na pokrycie kosztów pielgrzymki. Dlatego zapraszamy chętnych, by wsparli nasz Fundusz. W ten sposób pielgrzym, który będzie korzystał z takiej pomocy poniesie intencję ofiarodawcy przed tron Matki Bożej. Zainteresowani mogą zgłaszać swoją pomoc u księży proboszczów, w Sekretariacie Pielgrzymki, bądź bezpośrednio wpłacać kwotę na konto:
Pielgrzymka Archidiecezji Lubelskiej,
ul. Wyszyńskiego 2, 20-950 Lublin
Tytułem:darowizna na fundusz solidarnościowy
PATRONI MEDIALNI
TRANSMISJA LIVE
OBSŁUGA REKLAMOWA
PRZYJACIELE
PARTNER
TECHNOLOGICZNY